poniedziałek, 14 września 2015

Sześć

"- Wiesz co jest najgorsze? I czego chce? - zapytała oschle, odwracając wzrok od blondyna. - Najgorsze jest to, że musiałam ci pomóc i pocieszyć, bo nie potrafiłam przejść obok ciebie obojętnie. A czego chce? - jej głos stał się ochrypły. - Chciałabym zapomnieć o tobie. Jak nie teraz to kiedyś".

                 Cisza między naszą trójką trwała dalej. Byłem trochę zły na Rikera, bo to przez niego znalazła się tutaj Laura. Nie miałem kompletnej ochoty przebywać w towarzystwie dziewczyny, ale nie potrafiłem jej wyprosić. Każda komórka ciała właśnie przeciwstawiła mi się i nic z tym jak na razie nie mogłem zrobić, nawet jakbym bardzo tego chciał.
Stałem, mierząc wzrokiem brunetkę, która miała spuszczoną głowę. Włosy zakrywały większość twarzy, a ręce wisiały, jakby za chwilę miały wylądować na podłodze. Mogę przyznać, że nie wyglądała najlepiej. Już przy drzwiach zauważyłem jej smutne oczy i opadnięte kąciki ust. Widać było, że spała mało w ciągu ostatnich nocy. I że schudła. To tym bardziej.
Zobaczyłem, że Niall chciał podejść do Rika, który leżał rozłożony na kanapie z zamkniętymi powiekami, cicho pochrapując pod nosem. Pokręciłem głową, po czym ruszyłem szybkim krokiem w stronę Horana. Dotknąłem dłonią jego ramienia, dając do zrozumienia, żeby zostawił mojego brata. Ten zrezygnowany odsunął się od niego.
- Dobra Ross, spadam - powiadomił farbowany blondyn.
- Musisz? - zajęczałem.
Nie chciałem, żeby szedł. Mieliśmy obejrzeć jeszcze jeden film i zjeść zamówioną pizze, przed przyjściem Lau i Rikera.
- Tak, bo masz z kimś do pogadania - odpowiedział. - A ja nie chce po prostu wam przeszkadzać - wzruszył ramionami i żegnając się z Marano, zniknął za drzwiami.
Westchnąłem ciężko na jego słowa. Pogadać? Czy ja dobrze usłyszałem? Ona przyszła tu tylko dlatego, żeby mój brat mógł dojść bezpiecznie do domu, po nic więcej. A nawet jeśli chciała ze mną porozmawiać to i tak bym się nie zgodził, chyba.
Nie zwracając uwagi na brunetkę, podszedłem do kuchni po butelkę wody i paracetamol. Sobie wziąłem puszkę piwa i sok pomarańczowy w kartonie. Po chwili wróciłem do salonu. Wyłączyłem telewizor i położyłem rzeczy dla Rikera na stoliku.
Będąc koło Laura, poczułem jej dłoń na moim ramieniu. Zacisnęła go, tym samym zatrzymując mnie. Przymknąłem oczy, w myślach przeklinając Nialla, który musiał iść. Nie byłem gotowy na gadanie z Marano, za bardzo się bałem.
- Ross - usłyszałem cichy głos dziewczyny.
- No - warknąłem, mając nadzieje, że tym odepchnę ją od siebie.
- Pogadajmy, proszę - spojrzała się na moją twarz.
Miałem dobry widok na jej duże, brązowe oczy, które kochałem w niej najbardziej. To one rzuciły mi się pierwsze, gdy natknęliśmy się na siebie w parku. Mogłem wpatrywać się w niecały czas, bez przerwy.
- O czym? Bo chyba nie o pogodzie.
- Misiu, nie komplikuj bardziej sprawy. Proszę.
Oczy zaszkliły się jej. Rozluźniła uścisk, po czym odsunęła się ode mnie. Nagle poczułem się pusty. Jakby ktoś zabrał mi cały świat. A on był teraz dosyć blisko i miałem okazje zatrzymać go przy sobie.
- Niech będzie, ale nie licz na dużo - zgodziłem się.
- Dziękuje.

                 Minęła godzina, a Laura nie odezwała się ani słowem. Siedzieliśmy w moim pokoju. Nasze kolana i ramiona stykały się. Czasami mruczała coś pod nosem, ale tak to siedziała cicho. Miałem powoli dosyć zaistniałej sytuacji. Sama poprosiła mnie o rozmowę i sama doprowadza mnie do szewskiej pasji. Powinna chyba wiedzieć, co mniej więcej powiedzieć, a nie siedzieć bezczynnie i wpatrywać się w ścianę.
Wstałem gwałtowanie, po czym prychnął pod nosem. Mój wzrok powędrował na Laurę, która siedziała i łamała sobie palce. Widziałem, że była zestresowana i nie potrafiła wydusić słowa z siebie, ale mnie to nie interesowało. Sam emanowałem zdenerwowaniem, lecz byłem gotowy. Jeśli ta chwila nadeszła, to chciałem mieć ją już za sobą.
- Więc - zacząłem powoli.
Oczy Marano powędrowały na moją osobę. Pociągnęła nosem i lekko kręcąc głową również wstała. Przeczesała ręką włosy, po czym stanęła przede mną.
- Więc - powtórzyłem zirytowany.
Patrzyła się na mnie pustymi oczami. Niczego już nie rozumiałem. Ani jej zachowania, ani... Wszystkiego.
- Po co poprosiłaś mnie o rozmowę? - zapytałem.
Nie odpowiedziała. Nadal wlepiała we mnie swoje brązowe tęczówki.
- Żeby poprzeć sobie w ścianę? - kontynuowałem.
Znowu nie usłyszałem odpowiedzi.
- Ponawiam pytanie. Dlaczego i po co poprosiłaś mnie o rozmowę? - ścisnąłem dłoń w pięść. Jeszcze chwila a wybuchnę. Przyrzekam.
- Nie wiem.
Odezwała się, spuszczając wzrok na swoje buty. Prychnąłem pod nosem z jej odpowiedzi. Nie wiem? Miałem ochotę wykrzyczeć co o niej w tym momencie myślę, ale tego nie zrobię. Przynajmniej nie dzisiaj.
- Nie wiesz? Czy ty sobie ze mnie kpisz? - szarpnąłem ją za ramię.
Złość buzowała w moich żyłach. Nie miałem już sił. Niszczyła mnie powoli od środka.
- Wiesz... Myślałem, że po tym wypadku został ci kawałek rozsądku, czegokolwiek. - rzekłem spokojnie. - No cóż, pomyliłem się.
Na twarzy brunetki pojawiły się łzy. Wyrwała się z mojego uścisku i bez słowa wybiegła z mojego pokoju. Może to i lepiej. Musiałem ochłonąć i poukładać sobie wszystko w głowie.

Zakręciło jej się w głowie, gdy wstała z łóżka szpitalnego. Była tutaj już trzeci tydzień i całkowicie miała dosyć. Nie znosiła leków, które przynosiły pielęgniarki; tych obrzydliwych obiadów - bo śniadania i kolacje mogła jakoś przeżyć; swojego lekarza prowadzącego; wszystkiego co było związane ze słowem 'szpital'. Z tego co wiedziała, miała jeszcze tutaj spędzić kolejne trzy tygodnie. Nie była zadowolona z tego. Najchętniej wypisałaby się na własne żądanie i poszłaby do swojej ulubionej kawiarni. Tam napiłaby się karmelowego cappuccino i przeczytała książkę. Tylko było jedno 'ale'. Była niepełnoletnia, a rodziców nie było od tygodnia w Los Angeles. Nagły wyjazd - jedynie to powiedziała jej matka, gdy było już po fakcie dokonanym. 
16:53. Woźne rozdają kolacje. Słychać je z drugiego końca korytarza, lecz to nie przeszkadza jej. Sama już dostała swoją porcję, którą właśnie powoli jadła. Miała do zjedzenia dwie kanapki z serem i do wypicia czarną herbatę. 
18:08. Znudzona kręciła się po "swoim" pokoju, myśląc co mogłaby porobić. Przeczytała każdą książkę przyniesioną przez przyjaciela, pouzupełnia zeszyty i ćwiczeniówki. Blondyn miał być dopiero o dziewiętnastej, a do niej została niecała godzina.
18:57. Leżała śpiąca na twardym materacu, ziewając od czasu do czasu. Była zmęczona. Najchętniej odpłynęłaby w krainę Morfeusza. 
19:00. Ciche pukanie rozniosło się w pomieszczeniu, ale dziewczyna nie miała siły nawet, żeby sprawdzić kto to. Głowę miała skierowaną w stronę okna gdzie obserwowała spływające krople po szybie. 
Ok maybe I'm shy; But usually I speak my mind; But by your side; I'm tongue tight; Sweaty palms; I turn red; You think I have no confidence; But I do to start with you*
- Cześć, misiu.
- Hej, blondasku.
Wiedziała, że kolejne trzy godziny będą jednymi z najlepszych godzin w jej życiu. Na zawsze. " 

`~ I tylko zapalniczka rozgrzeje nasze serca. Taka mała księżniczka i jej samotna łezka. Wystarczy już iskra i naprawimy wszystko. Jeżeli jesteś bliska, zabijmy rzeczywistość... ~**


*Austin & Ally - Stuck on You
** Krasza - Zapalniczka

***

Wreszcie skończyłam ten rozdział. Myślałam, że nigdy go nie skończę. Ale musiałam go napisać, bo od poprzedniego minęły trzy tygodnie, czy jakoś tak.
Mam kompletnie dosyć szkoły. Tyle kartkówek i prac domowych to na początku roku jeszcze nie miałam. Jest dopiero połowa września, a ja już będę mieć 4 kartkówki i pewnie jeszcze nam dołożą, bo myślą, że mamy tyle czasu na to całe gówno. To właśnie dlatego nie było tak długo rozdziału.
I w ogóle za 16 dni jest koncert. Nie mogę uwierzyć, że na niego pojadę. To jest takie nie realne, ale się spełni. 30 września. Kogo na nim spotkam? I jeszcze dzisiaj mam urodziny :)
Jedynie co mi zostało to tylko zachęcić to skomentowania szósteczki. Dałam troszeczkę Raury, więc chyba was nią zadowoliłam.Siódemkę spróbuje wstawić przed dniem koncertu, a może wcześniej. Nic nie obiecuję. Rozdział nie jest sprawdzony.

Smile xx

5 komentarzy:

  1. Fantastycnzy rozdział <3
    Wszytskiego najlepszego! :* :)
    Też mam już niez ły nawał szkoły..
    Weny życze i pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Super rozdział :*
    Czekam na next ♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny<3
    Ty mamy w tym samym dniu urodziny! Ale czad! Wszystkiego najlepszego:) Coz zyczenia spoznione, ale sa:B
    Ja niestety nie bede na koncercie:(
    czekam na nexta!
    Pozdrawiam:*
    Twoja Czekoladka♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się nexta :) Super wciągające. Super długościowe, normalnie genialne :D
    Pozdrawiam!
    http://klatwa-blizniakow.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny <3 zapraszam również tu http://tears-daily-raura.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń